Błąd
  • Błąd podczas ładowania danych z kanału informacyjnego

Stocznie bez statków


Stocznie w Gdyni i Szczecinie już nie będą produkować statków

Stocznie w Gdyni i Szczecinie już nie będą produkować statków. To niemal pewne, bo do przetargu o ich majątki nie zgłosił się żaden inwestor tej branży. Co zatem stanie się ze stoczniowcami? Będą budować... stadiony lub elektrownie wiatrowe - twierdzi TVN CNBC Biznes. Stoczniowcy nie mają co liczyć na powrót do starej pracy. - Nie ma inwestora, który chciałby kupić cały majątek stoczni w Gdyni czy Szczecinie - powiedział w czwartek minister skarbu Aleksander Grad.


W środę osiem firm wpłaciło wadium do przetargu na majątek obu zakładów. Ani w maju, gdy przeprowadzono pierwszy przetarg na majątek obu zakładów, nie było chętnych na wszystkie aktywa, ani teraz nie ma.

- To pokazuje, że przemysł stoczniowy na świecie przeżywa kryzys. Nie ma chętnych, którzy chcieliby kupić stocznię w całości - przyznał minister Grad.

Jak podaje telewizja TVN CNBC Biznes, ostatecznie w Stoczni Gdynia na 18 ogłoszonych przetargów chętni zgłosili się do pięciu, wpłacając łącznie ponad 25,5 miliona zł wadium.

W Stoczni Szczecińskiej zaś trzy firmy zgłosiły się zaledwie do trzech z 13. ogłoszonych przetargów. Wadium nie przekroczyło 3 milionów, co oznacza, że pod młotek pójdzie zaledwie 1/4 majątku stoczni.

Oznacza to jedno - stoczniowcy nie mogą być pewni swojej przyszłości. Pytany o sytuację pracowników, minister Grad przypomniał, że rząd wydał pół miliarda złotych na odprawy i szkolenia dla stoczniowców. - Myśmy wspólnie się umówili ze stroną społeczną, ze związkami, że będziemy robili wszystko, by znaleźć inwestora, który będzie chciał budować statki. Ale to nie były gwarancje - powiedział.

Zdaniem ministra, "zdrowy rozsądek" nakazywał, by stoczniowcy korzystali z ofert pracy, które w tym czasie otrzymywali. - Jest szansa, że ci którzy wpłacili wadium i będą licytowali za dwa tygodnie ten majątek, że będą tam tworzyli miejsca pracy - dodał.

Jakie? Zdaniem byłego prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu Arkadiusza Krężela stocznie z powodzeniem mogą funkcjonować produkując części statków we współpracy z innymi stoczniami, bądź przestawić się na zupełnie inną produkcję.

Doskonałym przykładem jest stocznia ODYS z Gdańska. Produkuje między innymi mosty dla Irlandczyków i jako pierwsza na świecie wybudowała elektrownie falowe dla Duńczyków.

Jak mówi jej prezes - to idealne rozwiązanie w czasach dekoniunktury. - Doświadczenia lat 90-tych ze strefami ekonomicznymi czy aktywizacją majątku mogą dobrze i pozytywnie służyć takim pomysłom - ocenił Krężel.

Także w Stoczni Gdańsk stawia się na inne produkty niż statki. Już w przyszłym roku codziennie powstanie minimum jedna wieża wiatrowa. Szansą dla Trójmiasta ma też być też Euro 2012. - Niewykluczone, że taki swąd dywersyfikacji to będzie budowa stadionów - tak widzi to zjawisko lider stoczniowej "Solidarności" Karol Guzikiewicz.

Nie wiadomo, jakie firmy zgłosiły się do przetargu, ale według TVN CNBC Biznes dwie z nich to Mostostal Chojnice - wcześniej już zainteresowany stocznią szczecińską, oraz Stocznia Remontowa Nauta SA, która już podobno wpłaciła wadium m.in. na mały dok w Gdyni. Przedstawiciele firm nie chcieli wypowiadać się w mediach.

Natomiast Jacek Łącki, rzecznik firmy ISD Polska, która wcześniej zainteresowana była obiema stoczniami, przyznaje, że zainteresowanie się skończyło. - Nasza decyzja była taka, że nie przystępujemy do tego przetargu. To też jest jakiś wyraz tego oceny możliwość wykorzystania efektywnego tego majątku - stwierdza Łącki.