Błąd
  • Błąd podczas ładowania danych z kanału informacyjnego

Mój kolorowy świat

Wszyscy szukamy piękna w zakamarkach swej duszy. -Rolą malarza jest dostrzec to piękno, ubogacić wrażliwością swej osobowości i przekazać innym...

 

     Brygida Susko dała się poznać w Trójmieście przede wszystkim z wydawanego od prawie 30 lat Magazynu Gdańskiego, pisma promocyjnego, którego jest właścicielem i edytorem. Przez te wszystkie lata każdy ukazujący się Magazyn jest elegancki w swej graficznej szacie, a zamieszczone artykuły zawsze godne uwagi. Przeważają teksty reklamowe ilustrowane odpowiednimi zdjęciami, lecz także wiele jest artykułów redakcyjnych promujących naszą piękną kaszubską ziemię. Wydawanie takiego pisma wymaga nie lada wysiłku: szukanie sponsorów, redagowanie , pokonywanie trudności technicznych i kolportaż – wszystko na barkach jednej osoby. W dodatku Brygida zamieszcza tutaj również swoje artykuły i zdjęcia. Jednak praca zawodowa bynajmniej nie wyczerpuje jej niespożytej energii. Chociaż całym sercem oddana pracy zawodowej i własnej rodzinie, zawsze ma czas na życie towarzyskie, spotkania z przyjaciółmi i tymi, którzy potrzebują jej wsparcia.    I tak toczyło się jej życie prze wiele lat  i nic nie wskazywało na to, że wpadnie w sidła Sztuki.

    Był maj roku 2016 i wspólnie z mężem prof. Czesławem Tumielewiczem wyjechali na plener  do Świeradowa, gdzie jak co roku zjechali się najbardziej znani malarze z całej Polski. Wszyscy siedzieli zajęci przy sztalugach.  Brygida malowała pastelami i czuła jakiś niedosyt. Chciała spróbować swoich sił farbami na prawdziwym płótnie.  – Tu jest pędzel, płótno, więc maluj! – rzucił mistrzunio nie odrywając się od sztalugi. Tym jednym zdaniem rzucił swą żonę w magiczny malarski świat akryli, w którym sam tkwi niemal od dzieciństwa.

    Dusza ludzka ma chyba niezliczone pokłady możliwości, które drzemią w ukryciu czekając, by je ktoś obudził. Rzucone od niechcenia słowa – klucze, otworzyły drzwi i to co się za nimi kryło, było dla Brygidy olśnieniem, objawieniem. Żywiołowa natura nie pozwala na połowiczność. Powiedzieć, że malowanie stało się jej pasją nie do końca jest prawdziwe - ona nim naprawdę żyje.Wewnętrzna potrzeba kreowania świata w formie malarskiej daje zaskakujące rezultaty przywodzące na myśl naszych polskich kolorystów.

   Siłą jej malarstwa jest wrażliwość i wyczucie koloru. W pracach zastosowane barwy są zawsze zdecydowane, mocno nasycone, kontrastowe. Można odnieść wrażenie, iż każdy kolor rozsiadł się wygodnie na płótnie, zaznaczył swoją granicę i prowadzi ożywione pogaduchy z sąsiadem. Patrząc na pejzaże mamy wrażenie, że wystarczy wyciągnąć rękę, a poczujemy ciepło soczystej zieleni traw, kwitnącej żółtości rzepaku czy miękkości złocistobrązowej sierści zwierząt.

     W obrazach malarki dominujący kolorem jest zdecydowanie czerwień. Czerwień symbolizuje siły witalne, życie, piękno, jak również przyjaźń, ciepło i wrażliwość. Nie sposób oddzielić twórcy od jego dzieła. Gdy patrzymy na obrazy malarki, możemy być pewni, że pozwala nam zajrzeć w głąb  swej duszy, a to jak wiemy, nie jest darem każdego artysty. Na jednym z wcześniejszych obrazów widnieje czerwona róża – naprawdę zjawiskowa. Ta czerwień zda się emanować własnym wibrującym światłem jak mistyczne serce.

    Tematy podejmowane przez Brygidę realizowane są w cyklach nawet kilkudziesięciu prac (Zakątki Oliwy). Poza pejzażami są kwiaty, martwa natura, morze i coraz śmielej płótna zapełniają się portretami i architekturą. Inspiracją jej twórczości jest przyroda, piękno wsi, drzew, jezior. Bardzo często maluje morze: plaże, łodzie rybackie, przedziwne fale. I jak we wszystkich obrazach kolory rzucane na płótno zdają się żyć własnym życiem. W często pojawiającym się motywie zachodu słońca dominuje barwa czystego złota i czerwieni. Złociste obłoki cieszą się, że płyną po szafirowy niebie, słońce topi swe promienie w zielonozłotej wodzie, a postać kobiety zda się wyłaniać ze złotego morza jak mityczna Venus.

    Brygida bez ludzi obejść się nie może, tak więc i na obrazach zabraknąć ich nie mogło. Jest niezwykły w swym wyrazie obraz: chłopak z dziewczynką bawią się na pasku żółtej plaży, dalej niewielki pas błękitnej wody, a nad nimi przeogromne, różowe jak sukienka - niebo. Całość bardzo statyczna, nieruchoma, tchnie niezwykłym spokojem, jakąś pewnością bezpieczeństwa przywodzącą na myśl  szczęśliwe dzieciństwo. Ten sam nastrój pogodnych  dziecięcych dni - dzieci, kota, bajkowych drzew – odnajdujemy w obrazie Sąsiedzi z cyklu Oliwa, Derdowskiego 31. Na jednym z obrazów Brygida utrwaliła również wspomnienie z własnego dzieciństwa, gdzie wspólnie z rodzeństwem wędruje słoneczną drogą  wśród malowniczych kaszubskich wzgórz.

      Z każdym rokiem malarka doskonali swój warsztat i rozwija plastyczną świadomość. W malarstwie dla wielu artystów ludzkie ciało należy do najbardziej pełnych wyrazu motywów, lecz jest także najtrudniejszą dziedziną sztuki. Aby ją opanować trzeba mozolnej pracy, ćwiczeń, wielkiej cierpliwości i wytrwałości. Efekty takich starań dostrzegamy w najnowszych pracach autorki: portret, akty, prace z modelem, ludzkich sylwetek wtopionych w krajobraz. Świetnie uchwycone podobieństwo w całym szeregu portretów poświęconych rodzinie i znajomym. Tutaj również Brygida potrafi „grać” kolorami, by wydobyć osobowość malowanej postaci. Autoportret malarki jest tego najlepszym przykładem i potwierdzeniem osiągniętych umiejętności.

      W cyklu obrazów przedstawiających postaci niebagatelną rolę odgrywa tło. Tutaj również kontrastowe zderzenia barw wibrują życiem, więc czasami sylwetka człowieka wydaje się bardziej statyczna, wyciszona. Na obrazie „Przy kolumnie” widzimy postać kobiety opartej o postument, lecz nasz wzrok przykuwa przede wszystkim kontrastowe zestawienie kolorów: ciepłej, a raczej gorącej czerwieni ścian i zimnego błękitu materiału otulającego kibić kobiety.

    Przeglądając dotychczasowy dorobek Brygidy Susko – Tumielewicz nietrudno zauważyć, że dochodzi ona do własnych rozwiązań, interpretuje swoje odczucia, które niesie otaczająca ją rzeczywistość. W tej żywiołowości barw odnajdujemy wzajemne dopełnienie i harmonię. Wydaje się, że podejmowane przez nią motywy malarskie są niejako zapisem ludzkiej egzystencji. Pojawia się jeszcze jeden element w tym barwnym kalejdoskopie obrazów malarki, a jest nim melodyjność. Nie, obrazy bynajmniej nie śpiewają, lecz gdy patrzę na jakikolwiek obraz Brygidy, przychodzi mi na myśl motyw walca z „Maskarady” Arama Chaczaturiana.

   Już pierwszy namalowany obraz był dla malarki drogowskazem, że otwiera się przed nią perspektywa drogi, którą może podążać. Od tamtej pory tworzy w akrylu i coraz częściej sięga po olej, bo można coś poprawiać, domalowywać. Zdarza się przecież jakiś obraz niedokończony i artystka powraca do tematu po jakimś czasie.

   Kocha malowanie w plenerze i często z mężem wybierają ten sam motyw, by go po swojemu zinterpretować. Życie przy boku męża, znanego i cenionego malarza, który ją wspiera, służy radą, nie szczędzi konstruktywnej krytyki i potrafi dostrzec pozytywne efekty w pracy jest wielkim darem dla ambitnej malarki. To, że ta malarka przy tak silnej osobowości jaką jest prof., Tumielewicz, potrafiła wykreować własną, tak odmienną i ciekawą wizję świata świadczy o niekwestionowanym talencie malarskim Brygidy. Znając jej pracowitość i upór na pewno osiągnie cel, jaki sobie postawiła.

    W głębi duszy wszyscy szukamy piękna, a rolą malarza jest to piękno dostrzec, ubogacić wrażliwością swej osobowości i przekazać ludziom. Obrazy Brygidy Susko Tumielewicz są tego najlepszym przykładem.

                                                        Halina Wiktor