Aktualności z regionu
Ach, co to był za ślub...
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Magazyn
- Opublikowano: czwartek, 27, sierpień 2009 14:37
- Odsłony: 11341
„Mazal Tov” na Zamku w Niepołomicach
„Skrzypek na dachu”, jedna z głośniejszych przed laty premier Teatru Muzycznego w Gdyni, doroczne Festiwale Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu i tłumy widzów to znak niesłabnącej fascynacji zwyczajami i obrzędowością tego egzotycznego kręgu kulturowego. Oba zdarzenia zarówno spektakl, jak i cykl imprez festiwalowych to efekt artystycznych wizji nawiązujących do bogatej , wielowiekowej tradycji. Bywają jednak i takie, do których scenariusz pisze życie Oto przykład jednej z nich…..
Miejscem akcji stał się renesansowy Zamek Królewski w Niepołomicach, czas 14 sierpnia Anno Domini 2009, a pierwszoplanowymi bohaterami byli Ona – Panna Młoda ( Dorota) rodowita gdynianka i On – Pan Młody (Alon) z odległego Tel –Awiwu, zaś drugoplanowymi weselnicy (rodzina i przyjaciele) z różnych zakątków świata.
Sama ceremonia zaślubin miała miejsce w plenerze , w ogrodzie zamkowym, gdzie ustawiono tradycyjna huppę – ślubny baldachim ( symbol przyszłego wspólnego domu). Tu na młodą parę oczekiwali duchowni ksiądz katolicki i rabin. Uroczystość miała bowiem charakter ekumeniczny, stając się tym samym przykładem zderzenia dwóch kultur i tradycji judaistycznej i chrześcijańskiej.
Cudowna sceneria zamkowa, nastrojowe melodie m.in. z przywołanego wcześniej „Skrzypka na dachu”, w wykonaniu znakomitego kwartetu smyczkowego nadało ceremonii szczególnego klimatu. Na głowach części gości ( płci męskiej) widniały białe kipy ( jarmułki) niewielkie czapeczki nakładane przy szczególnych okazjach, czarną miał jedynie rabin, ubrany w tradycyjny czarny strój - togę i tałes, odpowiednik stuły w kościele katolickim.
Pan Młody pojawił się wraz z rodzicami, a po chwili w stronne huppy ruszył barwny orszak druhen, drużbów i świadków. Pannę młoda prowadził ojciec . To on dokonał symbolicznego odkrycia welonu i przekazania narzeczonej Panu Młodemu.
Warto dodać, że w przeszłości dopiero pod ślubnym baldachimem narzeczona miała możliwość poznania po raz pierwszy swego wybranka… Na szczęście te czasy minęły już chyba bezpowrotnie.
Przy wejściu pod huppę Panna Młoda i Pan Młody okrążają się nawzajem siedem razy na znak zniesienia między nimi wszelkich barier.
Ekumeniczny charakter uroczystości sprawił, że liturgia odbywała się zgodnie z kanonami wiary katolickiej i judaistycznej. Były modlitwy prowadzone przez duchownych obu wyznań, czytanie fragmentów Pisma Świętego, wymiana obrączek i błogosławieństwo pary. Pan Młody po wypiciu łyku wina podawał kielich Pannie Młodej.
Na końcu nastąpiło symboliczne tłuczenie szkła przez Pana Młodego na znak zburzenia Świątyni w Jeruzalem i głośny okrzyk „Mazal Tov.”
Potem już jak w polskiej tradycji bywa Młodym śpiewano - „Sto lat”. Nowo poślubioną parę witano chlebem i solą na zamkowym dziedzińcu, gdzie przy suto zastawionych stołach oddano się tańcom i hulankom do białego świtu. I ja tam byłam, nie tylko miód piłam….
Doroto i Alonie - jeszcze raz
„Mazal Tov”
Alicja Grzybiakówna